Dzień po napisaniu ostatniego posta Sydney w końcu pozbył się skóry z grzbietu. Tak więc druga wylinka dobiegła końca:) A wczoraj rozpoczęła się trzecia wylinka- znów schodzi skóra z ogonka.
W ostatnich dniach miały miejsce też inne przyjemne wydarzenia: Sydney po raz kolejny zjadł trochę jabłka, a także nauczył się w końcu pić wodę z miseczki, dzięki czemu nie muszę go już poić pipetą. Maluch mi dorasta :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz