Kilka dni temu Sydney w końcu postanowił spróbować jabłka. Zjadł mały kawałek, co mnie bardzo ucieszyło, ale niestety nie powtórzył już tego do tej pory. Cóż, chyba jeszcze nie jest gotowy na jedzenie nieruszającego się pokarmu :)
Ale za to dzisiaj uradował mnie czym innym. Zaczął sam pić wodę z miseczki! Do tej pory poiłam go pipetą albo spijał wodę z dekoracji, kiedy je pryskałam. A dziś taka niespodzianka! Dziecko mi dojrzewa :D
Poza tym wylinka dalej w toku. Z grzbietu skóra jakoś nie chce jeszcze schodzić, ale jest już wyraźnie ciemniejsza. No nic, poczekamy jeszcze trochę cierpliwie.
No widzisz jaka twoja jaszczurka jest mądra;D
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajny blog;)
Obserwuje i licze na to samo :P
Zapraszam do nas:
http://maleserduszko.blogspot.com