poniedziałek, 19 grudnia 2011

Sydney

  Największy problem wczorajszego dnia został rozwiązany. Skoro agamy pochodzą z Australii, to naszą nazwiemy Sydney. Będzie to dobre imię zarówno dla chłopca, jak i dla dziewczynki, więc jak już będzie można rozpoznać płeć, nie będziemy musieli się martwić, że może wypadałoby zmienić imię. No i nie trzeba będzie literować go Amerykanom, np. w razie wizyty u weterynarza.
   Okazało się jednak, że największy problem wczorajszego dnia nie jest największym problemem, jaki może nas w ogóle spotkać. Jaszczurka bowiem nie chciała jeść. Spodziewałam się tego, wiedziałam, że taki może być skutek stresu związanego z przeprowadzką. Niemniej, martwiło mnie to. Podaliśmy jej wczoraj pokarm granulowany i podejrzewam, że przyczyną braku jej apetytu mogło być też to, że nie była do takiego pokarmu przyzwyczajona, ponieważ z tego co widziałam w sklepie, karmiona była raczej żywym pokarmem. Tak więc dzisiaj pojechałam zakupić jej trochę żywych świerszczy. Na te obrzydliwe, białe robactwo nie mogłam się zdecydować, a jak sprzedawca zobaczył moją minę na ich widok, momentalnie zrezygnował z namawiania mnie ;]. Ale żeby urozmaicić trochę pokarm Maleństwu, kupiłam to paskudne robactwo w puszce.
   Po powrocie do domu przygotowałam szybko pojemnik na świerszcze (słoik z dziurkami w nakrętce- można było kupić gotowy pojemnik, za $12, więc uznałam, że poradzę sobie sama) i przystąpiłam do karmienia. Sydney zjadł(a) 2 świerszcze, co przy jej gabarytach jest chyba przyzwoitą ilością. Zjadł(a) i poszedł/poszła spać. Nie wiem, czy to normalne, że tyle śpi, ale na razie zakładam, że to przez przeprowadzkowy stres.
   Co do spania- bardzo uroczym widokiem było, kiedy nasza jaszczurka układała się wczoraj wieczorem do snu. Spodziewałam się, że upodoba sobie miejsce pod sztucznym konarem, a tymczasem ona udeptała sobie, niczym pies, ściółkę w najchłodniejszym kącie terrarium i momentalnie zasnęła.
   Zauważyłam dziś coś ciekawego- kiedy agamka jest przestraszona, nieruchomieje. Mam nadzieję, że to normalne. Oczywiście staram się nie narażać jej na stres, ale nie da rady nakarmić jej lub posprzątać nie zbliżając ręki.
    Tyle na dziś, już nie mogę się doczekać jutrzejszych obserwacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz