Przez 2 ostatnie dni byłam lekko zaniepokojona, ponieważ Sydney nie załatwiał się. Jak na panikarę przystało, zastanawiałam się już, czy mogło dojść do zaczopowania. Jednak dziś rano wszystko zostało nadrobione i jest już chyba w porządku:)
Jeśli chodzi o wylinkę, to skóra zeszła już z prawie całego ogona. Zostało trochę na końcówce oraz trochę na pyszczku, jednak myślę, że moja interwencja nie jest na razie potrzebna. Natomiast nie widzę, żeby skóra w innych miejscach chociażby przygotowywała się do wylinki...
Poniżej zdjęcie z wczoraj, kiedy skóra z ogona dopiero zaczynała schodzić:
Sydney nadal najbardziej przepada za żywymi świerszczami. Nie mogę przekonać go ani do karmy roślinnej, ani do martwych robaków. Postanowiłam więc dziś kupić żywe mączniaki. I cóż, Sydney chyba musi mieć jedzenie, które się rusza, ponieważ robaki mu posmakowały:)
Co do dzisiejszych nowinek, to zakupiliśmy Sydneyowi nowy element dekoracyjny- duży korzeń z roślinnością. Początkowo nie był nim zainteresowany, ale jak przestawiłam nad niego lampę grzewczą, to od razu się na niego przerzucił :)
A oto nasze pierwsze terrarium, już z nową dekoracją:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz